Papers by Juliusz Grzybowski

Kiedy lat temu już ze dwadzieścia zaczynałem pisać o tańcu, byłem przekonany po pierwsze, że szyb... more Kiedy lat temu już ze dwadzieścia zaczynałem pisać o tańcu, byłem przekonany po pierwsze, że szybko dotrę do jego kresu, słowem, że napiszę wszystko, co trzeba i będę się wtedy mógł zająć czymś innym. Świat tańca będzie się mógł spokojnie w mojej mądrości pławić. Zaczynałem, trzeba przyznać, pisać o tańcu w czasach, kiedy byłem bardzo mądry, to znaczy byłem skłonny przeceniać możliwości badającego podmiotu, ale też zwykłem nie doceniać przedmiotu i chyba jednak nie wiedziałem, na co się porywam. Po drugie zatem, potraktowałem taniec jak jeden z wielu możliwych tematów, chyba jednak, mimo wszystko, widziałem w nim temat dla samej filozofii marginalny, który z lękiem nabożnym może wypatrywać tych szczytów dzierżonych od wieków przez osadzone w tradycji poważne kategorie filozoficzne. W miarę jak zacząłem pisać, coraz wyraźniej docierało do mnie, że taniec dla filozofii bynajmniej marginalną kategorią nie jest i chyba coraz bliższy jestem, by powiedzieć, że filozof jest tancerzem. Swoistość filozofii nie polega bowiem ani na wyróżnionym zakresie przedmiotowym, starożytne włości, które filozofia miała w swoim posiadaniu, zostały już dawno rozparcelowane przez szczegółowe dziedziny nauki, nie polega też ani na wyróżnionych metodach badawczych, te bowiem filozofia często z innymi dziedzinami dzieli, ani na jakimś wyjątkowym słowniku, do żadnego bowiem słowa nie ma filozofia praw własności. Tym, co filozofię wyróżnia, jest pewnego typu specyficzna krągłość myślenia. Skłonny byłbym ją nazywać tańcem i skłonny byłbym sądzić, że ten akt nazewniczy jest aktem ścisłym. Chyba o tym właśnie jest ta książka. I jeszcze może o tym, że dobre państwo, starając się, rzecz jasna, możliwe najbardziej do filozofii zbliżyć, winno zajmować się tańcem. I z drugiej strony: po tym zobaczymy właśnie, że państwo jest dobre, kiedy zaczniemy tańczyć, bo ludzie szczęśliwi tańczą.

The summary is a distinctive literary genre. On the one hand, it would like to be strict and capa... more The summary is a distinctive literary genre. On the one hand, it would like to be strict and capacious enough to include all that it summarizes; on the other, it would like to show the obviousness of its incompleteness. It seeks to be complete, and yet at the same time, it does not want this. One might say that these are the fears of this genre summary, which especially overwhelm those authors who write works longer than they should be. It may transpire that the summary can successfully replace the work, and therefore, the summary itself could be published. What can one do? Even gods have to bend to necessity. Therefore, in this awkwardly short and, as far as its assumptions of genre are concerned, suspicious statement, I should point out two things. First, I try to provide a summary, and second, I admit to certain methodological choices. I shall begin with the latter, for I fear that a summary devoid of this information might be unclear. Plato is usually regarded as the enemy of poets. This presumed hostility (imputed, and not found in Plato's texts) is the reason why we rarely notice that Plato's dialogues are full of poets. He might expel them from his state (although, let us admit, this term is somewhat exaggerated), but he does not expel them from his dialogues. There are passages that appear regularly in Plato's works, such as F 260 Poltera of Simonides. Here, Plato is not alone in his views; poets stand on an equal footing with philosophers and become party to the dispute, in which they are not always indicated as those with whom discussions should be broken off for the sake of philosophy. In short, through the claims of the discipline we call the history of philosophy, we have distilled elements of history that we have recognised as philosophical, while those we have recognised as poetic, or more broadly, literary, have been thrown into other fields, such as the history of literature. These disciplines like, to treat their field of activity as if it were the only existing one, and this is particularly the case in an age of ever-increasing specialisation. The result is that we are dealing here with a series of alternative

Zacznijmy od głównego pojęcia i przyjmijmy zuchwale, że ci, którzy owo pojęcie ukuwali, wiedzieli... more Zacznijmy od głównego pojęcia i przyjmijmy zuchwale, że ci, którzy owo pojęcie ukuwali, wiedzieli, co robią. Założenie jest, rzecz jasna, nie tylko zuchwałe, ale i błędne, słowa bowiem, jak i zresztą wszystkie inne wynalazki, nigdy nie przedstawiają się w pełni, zanim nie zostaną wprowadzone w życie. Stąd moje badania językowe z konieczności obarczone będą pewnym drobnym błędem, pytając się bowiem o słowo, będę niejako zakładał, że nazywanie nie dokonuje w tym, co nazywane żadnych zmian. Mówiąc inaczej: będę zakładał, że to, co nazwa nazywała, było tym czymś, zanim zostało nazwane. A zatem słowo choreografi a, jak wiemy, składa się z dwóch słów-możemy je roboczo przetłumaczyć jako pisanie tańca. Oczywiście tłumaczenie jest robocze i domaga się uściślenia, nie wiemy bowiem, o jakie pisanie chodzi, ani też nie za bardzo wiemy, czy to, co w słowie choreografi a chciałoby się przedstawić jako taniec, jest nim istotnie. Jednym słowem wpadamy w swoiste rozchwianie defi nicyjne, zdaje nam się bowiem często (żeby nie powiedzieć: zdaje nam się zazwyczaj), że tańca się od choreografi i oddzielić nie da i że każdy taniec, jeśli ma być tańcem zaistniałym-to znaczy takim, który można wskazać i jakoś, prowizorycznie choćby, opisać-jest tańcem, w którym już jakiś choreograf swoje palce maczał. Jednak nawet jeśli mielibyśmy uznać, że poruszamy się na gruncie istnień wyabstrahowanych, a zatem jakoś przecież zawsze, na skutek oddzielenia i związanej z tym oddzieleniem odległości, zamazanych, pytanie jest zbyt kuszące, aby powątpiewać w jego sensowność. Choć, jak wszystkie wyprawy teoretyczne, jest takie pytanie obciążone potężnym ryzykiem. Słowa bowiem jakoś tworzą rzeczy. Chciał nie chciał. Założenie, które przyświecało mi podczas pracy nad artykułem, można zatem sformułować następująco: taniec i choreografi a to dwie różne sprawy i co więcej-przyjąłem, że do pewnego stopnia jesteśmy w stanie przyglądać się im w odosobnieniu. Co więcej, przyjąłem, zdaje się na przekór wielu uczonym, że takie przyglądanie się tym dwu rzeczom w odosobnieniu ma szansę być przyglądaniem sensownym. Oczywiście pierwsze, co się przy tak postawionej kwestii pojawia, to pytanie o taniec pozbawiony choreografi i-czym jest? Kłopot polega na tym, że poszukując takiego tańca, powinniśmy, ufni w wykładnię arystotelesowych kategorii, odnaleźć nieukształtowaną materię, która to później dopiero
Medicines, 2020
Although the origin of cataract surgery is unknown, the earliest identified mention of cataract s... more Although the origin of cataract surgery is unknown, the earliest identified mention of cataract surgery comes from Chrysippus in the 3rd century B.C.E. This historical review analyses this first description of cataract surgery from both philosophical and linguistic perspectives, within the original context in which early cataract surgeries were performed, as well as within the context of contemporary medical knowledge.
Tekst młodego Grzybowskiego o Grzybowskim bardzo młodym.
The article focuses on the aspect of safety. On one hand the author seeks the safety in combinati... more The article focuses on the aspect of safety. On one hand the author seeks the safety in combination with preservation, which, in the author's opinion, immitates the former. On the other hand the author considers safety in the aspect of freedom and bondage. But first of all the attempt to praise safety has been made which, to the author surprise, turned to be difficult.
o improwizacji Juliusz Grzybowski słowo wstępne

Na pocz tku Plato skiego dialogu Timajos, Sokrates (19 D -20 C) 1 wychodzi ze zdumiewaj c propozy... more Na pocz tku Plato skiego dialogu Timajos, Sokrates (19 D -20 C) 1 wychodzi ze zdumiewaj c propozycj . Mówi on mianowicie otaczaj cym go przyjacio om i ma to jego mówienie co ze wstydliwego zwierzenia, e chcia by zobaczy swoje idealne pa stwo jak yje, jak dzia a, jak, mówi c mo e zbyt odwa nie, a na pewno zbyt skrótowo, jak po prostu jest. Propozycja jest o tyle zdumiewaj ca, e zg asza j przecie , bez wzgl du na to, ile w Sokratesie plato skim jest Sokratesa, a ile Platona, posta literacka, to znaczy wyst puj ca w obr bie literatury, a przede wszystkim taka, która jedynie na gruncie literatury pragnie otrzyma odpowied . Czym si ma ta odpowied ró ni od tej, która poprzedza pytanie, to znaczy od tej, któr jest przecie Pa stwo? Czym ma si ró ni i czym ma j przewy sza , Sokrates utrzymuje przecie , e to, co powiedziane w Pa stwie nie wystarcza, e temu, co powiedziane w Pa stwie jako brakuje rzeczywisto ci? Powiedzmy od razu: brakuje rzeczywisto ci w horyzoncie tekstu, a nie poza nim, wyj cie ________________ * Czytelnikom nale y si wyt umaczenie, bowiem przedstawiany artyku jest cz ci wi kszej ca o ci, a jednak, skoro autor postanowi go odda do druku, ro ci sobie jakie przecie pretensje do bycia czym jednym i ca ym. Cho by wtedy, kiedy wystawia si na krytyk , s owem publikacja jedynie fragmentu nie mo e by sposobem na zbywanie zarówno przeciwników, jak i sprzymierze ców. Publikacja fragmentu nak ada jednak na autora obowi zek odes ania do ca o ci. Ca o bowiem istnieje i mam nadziej , e zostanie w nied ugim czasie wydana (rozumiemy doskonale, okre lenie "w nied ugim czasie" w kontek cie zawi o ci wydawniczych mo e oznacza czas stosunkowo d ugi). Rozdzia y pomini te: O go cinno ci, O s abo ci, Zagadka Timajosa, O ruchu b dz cym sofistów. 1 Plato, Timaeus, w: Platonis Opera, Ioannes Burnet (ed.), t. IV; przek ad polski: Platon Timajos, Kritias albo Atlantyk, prze . Pawe Siwek, Warszawa 1986. Zgodnie ze zwyczajem panuj cym w ród badaczy, podczas cytowania pos uguj si paginacj boczn , zachowan w t umaczeniach wed ug wydania Stephanusa.

I mię Minotaur nie jest imieniem, czy może lepiej: jest imieniem jedynie zastępczym, znaczy ono "... more I mię Minotaur nie jest imieniem, czy może lepiej: jest imieniem jedynie zastępczym, znaczy ono "Byk Minosa". Musimy się do tego przyzwyczaić, że w tej opowieści będziemy niemal zawsze tra ać na postacie bezimienne. Ariadne znaczy "Przeczysta", dziewczyna, dla której Tezeusz Ariadnę porzuca, nosiła imię Aigle, czyli "Światło", z kolei dziewczyna, która jeszcze później została Tezeusza żoną, nosiła imię Fedra -"Świecąca jasnym blaskiem" i była siostrą zarówno Ariadny, jak i przecież Minotaura. Do tego należałoby dodać Pasifae, która w tej opowieści jest żoną Minosa i nade wszystko matką Minotaura, a której imię znaczy "Świecąca wszystkim". Właściwie pozostaliby nam Minos i Tezeusz, gdyby nie ustalenia historyków, którzy pouczają nas, że minos to kreteński tytuł królewski. A zatem tylko Tezeusz 1 . Ten świat bez imion, jak się zdaje, nie tylko jest światem, do którego tra amy my, późni nowożytni wędrownicy, ale światem, do którego tra ł przede wszystkim Tezeusz, θεωρία jest bowiem, o czym winniśmy zawsze pamiętać, wyprawą w nieznane.

STRESZCZENIE Artykuł sam jest streszczeniem, stąd ciężko mi zapewne będzie w owym streszczeniu st... more STRESZCZENIE Artykuł sam jest streszczeniem, stąd ciężko mi zapewne będzie w owym streszczeniu stresz-czenia zachować czytelność. Tematem jest taniec geranos, który wedle mitu miał zatańczyć na Delos Tezeusz wraz z młodzieżą uratowaną z labiryntu, i który, już nie wedle mitu, ale wedle historii, na Delos tańczyła młodzież ateńska. Co pewien czas podczas theorii na Delos. Zuchwale sądziłem, że temat zdołam w jednym artykule wyczerpać, stąd artykuł na dobrą sprawę jest próbą wytłumaczenia, dlaczego mi się to nie udało i dlaczego udać mi się nie mogło. Część główna artykułu sprowadza się zatem do sumiennego, mam nadzieję, wyliczenia problemów, w które wpadłem i w które, jak sądzę, wpaść musi każdy sumienny badacz tańca geranos. W drugiej części artykułu, właściwie na próbę, przyglądam się jednemu z problemów, powiedzmy, technicznych: na ile taniec geranos może być uważany za taniec wężowy.
Uploads
Papers by Juliusz Grzybowski